SMSAPI Permission Marketing

Spis treści

Czym jest permission marketing i dlaczego to takie istotne, żeby opierać komunikację na zgodzie (i nie mówię wyłącznie o marketingowych checkbox-ach)? To kwestia szacunku, do prywatności, czasu i inteligencji odbiorców, bez których wegetuje się na spamowym poletku. Jak wykorzystać RODO i permission marketing jako atut?

Reklamy telewizyjne są z łatwością przewijane, te na YouTubie wyciszane, każda skrzynka ma filtr antyspamowy, a plugin w przeglądarce obiera strony z reklam i pop-upów. W outdoorze nie ma jednak tak łatwo, wielkoformatowe reklamy prześlizgują się po peryferiach wzroku wpatrzonego w najnowsze 6 cali. Jak w takim razie przebić się z przekazem?

Jako pracownik SMSAPI powiem, że za sprawą marketingu SMS, bo wiadomości tekstowej nie da się odfiltorwać, ma szybki i bardzo wysoki open rate i tak dalej… Zanim jednak zacznę wyliczanie zalet, warto dowiedzieć się skąd wynika jej przewaga. Choć może to przeczyć intuicji, SMS-y zawdzięczają silną pozycję również wprowadzeniu regulacji RODO!

RODO w twarz!

Szum informacyjny spowodowany niekontrolowanym handlem bazami kontaktów popchnął ustawodawców do próby naprawy sytuacji. Na zgody marketingowe nie należy jednak patrzeć jak na przykry obowiązek, lecz jak na nowe i pożyteczne narzędzie zwiększające konwersję.

Rozporządzenie stara się uporządkować procesy pozyskiwania i wykorzystywania baz danych, głównie poprzez przekazanie w ręce użytkowników decyzji co do zasięgu reklam. Choć z pozoru brzmi to katastrofalnie (wszyscy będą chcieli się wypisać!), to w rzeczywistości przepisy RODO działają na korzyść marketerów, a dokładniej ich budżetów.

Masz wątpliwości odnośnie RODO?

Przeczytaj najczęściej zadawane pytania: RODO w marketingu SMS! Odpowiada nasz Ispektor Ochrony Danych.

Pozytywnym efektem ubocznym nowych przepisów jest przecież samooczyszczenie się baz danych z niezainteresowanych, niekonwertujących kontaktów. Innymi słowy, zostali wyłącznie ci którzy chcą patrzeć, słuchać i co więcej potrafią odczytać komunikat.

Dla kogo tatuaż z ugryzionym jabłkiem?

Poza branżą funkcjonuje stygmatyzująca opinia, że nikt marketingu nie chce czytać, słuchać i w ogóle widzieć. Nic w tym z prawdy, bo przecież za jego pomocą próbuje się kształtować pragnienia. Przykładem niech będzie zapis do newslettera, który jest zawsze świadomą decyzją i wiążę się z konkretnymi oczekiwaniami wobec marki.

Już nikogo nie trzeba zmuszać do podania e-maila lub numeru telefonu, biorąc pdf z raportem za zakładnika. Zmotywowany odbiorca sam przychodzi po swoją dawkę contentu. Spam zastąp treścią, na którą odbiorca czeka i wita z zadowoleniem. Krótko mówiąc, uprawiaj świadomy content marketing.

Zgoda marketingowa jest automatycznym filtrem, który od samego początku wymaga zaangażowania odbiorcy. Użytkownik mówiąc ceremonialne “tak” daje początek przyjaźni. Przyjaźni, która po pewnym czasie może zaowocować kolejkami po najnowsze iphony.

Baza bazie nierówna

Oczywiście, wszystko to ma zastosowanie wyłącznie w sytuacji, w której Twoja baza danych jest faktycznie “Twoja”. Wszystkie kupione bazy są z założenia mniej opłacalne, nie biorąc już nawet pod uwagę ich legalności. Co więcej, przesiana przez RODO-we sito baza jest naturalnie skuteczniejsza.

Rodowe to dobre słowo, przypomina o rodzinie, czyli bliskości, czymś intymnym i niezwykle istotnym: szacunku. Im więcej szacunku, więcej zgody, a zgoda owocuje konwersją. Marki starają się więc skracać dystans do niezbędnego minimum. Odpowiedz sobie na pytanie, co szybciej podasz nieznajomemu: numer telefonu czy e-mail?

Jakimi danymi dzielą się konsumenci w kontaktach z markami?
Sprawdziliśmy to za Ciebie! Źródło: Raport Komunikacja marki – oczekiwania konsumenta

Relacja klienta z marką to obecnie dobrze poukładany związek, z jasno wyznaczonymi rolami i granicami, w który równie łatwo się zaangażować, co z niego wyjść, bez zranionych uczuć, blizn i marketingowej traumy. Przekazanie kontroli nad marketingowym pstryczkiem on/off brzmi jednak niebezpiecznie. Nic bardziej mylnego, transparentność działa wyłącznie na korzyść nadawcy.

Wypis wpisany w marketing

Pozwól odejść leadowi, pokaż mu prostą ścieżkę i pozostaw w przeświadczeniem, że omija go coś naprawdę ciekawego. Działa to w przypadku każdego kanału, e-mail zakończ linkiem do rezygnacji, a do pierwszego SMS dodaj link wyp.is – czyli prosty system opt-out.

Z perspektywy klienta SMSAPI jest to niezwykle istotna część kampanii, ponieważ pozwala oszczędzać punkty na każdej wysyłce. Niepewny lead najprawdopodobniej nie ma żadnej wartości i może jedynie zaszkodzić przekazując złą opinię dalej. Pamiętaj, że rozpasła baza danych pożera ogromne budżety, a w dodatku trąci spamem.

Zbierając dane do bazy kontaktów (jeżeli brakuje Ci pomysłu, jak robić to elegancko i zgodnie z RODO polecam Newsletter SMS) pamiętaj, żeby dać coś klientowi na start. Nie mogą to być obietnice, te są już niestety passé. Podobno króluje content, wartościowy i najlepiej ekskluzywny.

Co więcej, postaraj się trafiać w gusta odbiorców, a zarazem traktować ich jak potencjalnych nadawców. Treści muszą zachęcać do rozesłania ich dalej. Zadbaj o odpowiednich adresatów, rzetelne treści i nie zapominaj do kogo piszesz!

W stronę społeczności

O jakość bazy kontaktów można dbać na wiele sposobów. Jednym z nich jest udostępnienie możliwości jej opuszczenia, a tym co zostaną przedstawienie wymiernych korzyści. Dostęp do treści to dobry pomysł, ale można także pójść krok dalej wiążąc klienta z marką na dłużej.

Programy lojalnościowe czy VIP kluby, które oferują swym członkom ekskluzywne bonusy nie są niczym nowym. Co sprytniejsi marketerzy nie poprzestaną jednak na wysłaniu kuponu z 20% zniżki, tylko zaangażują w życie marki pokazując, że klient wcale nie jest klientem, ale członkiem społeczności.

Być może kolejnym krokiem jest zobowiązanie do czynienia dobra? I choć działania wizerunkowe z reguły oparte są na elementarnych odruchach, mogą zrodzić poczucie zobowiązania wobec marki. A zaangażowani klienci szybciej skonwertują niż zrezygnują z subskrypcji.